To starcie zdecydowanie potwierdziło, dlaczego halę MOSiR określa się ,,lubelskim kotłem”. Kibice licznie zgromadzeni na trybunach stworzyli świetną atmosferę, a koszykarki odwdzięczyły się im na parkiecie doskonałą grą. Bardzo wyrównane starcie rozstrzygnęło się w końcowych sekundach, ale niestety goryczy porażki zaznał Polski Cukier AZS UMCS Lublin, który uległ 73-77. Kolejne starcie już w środę o 20:00 w Hali MOSiR.
Bilety w sprzedaży internetowej zostały wykupione. 30 minut przed rozpoczęciem spotkania rusza ograniczona sprzedaż stacjonarna.
Wtorkowy mecz rozpoczął się fenomenalnie dla gospodyń, które od pierwszych minut kontrolowały przebieg rywalizacji (6-0). Przyjezdne nie radziły sobie z dynamicznymi wjazdami lublinianek, a pod koszem tytaniczną robotę robiła Natasha Mack. Czarno-pomarańczowe na taki stan rzeczy zareagowały przerwą na żądanie po trzypunktowym trafieniu Olgi Trzeciak (13-5). Nie wytrąciła ona z rytmu akademiczek, które były bezbłędne w ataku i stały twardo w obronie. Dodatkowo kolejną trójkę zapisała Trzeciak, która powiększyła już i tak wyraźne prowadzenie popularnych ,,Pszczółek” (21-7).
W końcówce pierwszej odsłony Aleksandra Zięmborska dwukrotnie zamknęła ataki po dwutakcie (25-10). Passa miejscowych nie trwała jednak wieczne, bo polkowiczanki przebudziły się w drugiej kwarcie i pokazały, dlaczego są uznawane za jedną z najlepszych ekip na obwodzie (28-19). Skuteczna seria gości w mgnieniu oka stopiła przewagę lubelskiej drużyny (33-31). Sparkle Taylor dwoiła się i troiła, żeby pociągnąć jeszcze swój klub do walki. Rezultat 38-38 do przerwy oznaczał, że kwestia zwycięstwa wciąż była sprawą otwartą.
Po powrocie na parkiet wicemistrzynie Polski zaskoczyły rywalki swoją skutecznością zza łuku (44-38). Fantastyczną serią może się pochwalić Magdalena Ziętara, która zamknęła trzy kontry z rzędu (50-41). Przeciwniczki znów dzięki trójkom wzięły się za odrabianie strat, ale gospodynie wytrzymały napór rywalek do końca trzeciej odsłony (55-49). Ostatnie dziesięć minut było prawdziwą wymianą bokserską kosz za kosz, a żadna z ekip nie zamierzała odpuścić (59-59). Była to prawdziwa wojna na wyniszczenie, a koszykarki, mimo że oddychały już rękawami, starały się dać jeszcze coś ekstra, żeby pomóc swojej drużynie (69-69). O losach spotkania zadecydowały rzuty osobiste przyjezdnych, które przechyliły szalę zwycięstwa na ich korzyść (73-77). Tym samym BC Polkowice prowadzi w serii finałowej 2-1, ale lublinianki z pewnością nie powiedziały jeszcze ostatniego słowa. Kolejne starcie już w środę o 20:00 w Hali MOSiR.
Znowu popełniłyśmy ten sam błąd, bo przy plus 11 zbytnio się rozluźniłyśmy i straciłyśmy koncentrację. Zaczęłyśmy wolniej grać, a tym samym pozwoliłyśmy drużynie z Polkowic nas dogonić. Jeżeli chcemy wygrywać, to nie możemy sobie na to pozwalać, bo pracujemy na wynik przez jedną czy półtorej kwarty, po czym tracimy to w kilka minut. Na parkiet czy to w pierwszej, czy w trzeciej wchodziłyśmy z większą energią, realizowałyśmy założenia, ale niestety trwało to zbyt krótko – tłumaczy Aleksandra Zięmborska, koszykarka Polskiego Cukru AZS UMCS Lublin.
Polski Cukier AZS UMCS Lublin – BC Polkowice 73-77 (25-13, 13-25, 17-11, 18-28)
AZS UMCS: Taylor (20), Mack (17), Ziętara (9), Zec (8), Trzeciak (8), Stanaćev (7), Zięmborska (4), Yurkevichus, Zając (DNP), Goszczyńska (DNP), Nassisi (DNP).
BC: Wheeler (27), Spanou (15), Puter (9), Friskovec (8), Gertchen (8), Telenga (4), Zasada (3), Gajda (3), Banaszak, Cado, Stępień (DNP).
źróło: azs.umcs.pl